Uważaj, czego sobie życzysz
Tęskniłam do jesieni, bardzo mocno tęskniłam. Ta tęsknota pojawiła się u mnie gdzieś w połowie sierpnia i rosła w sercu aż do września. Miałam nawet o tym napisać, ale stwierdziłam, że nie - jesieniarstwo jeszcze poczeka, przyjdzie na nie czas.
We wrześniu pojechałam na ponad 2 tygodniowy wyjazd wakacyjny. Wróciłam w zeszłym tygodniu i dostałam od jesieni po twarzy. Oj, jaki soczysty był to policzek. Chłodny i deszczowy.
Uważaj, czego sobie życzysz - pomyślałam. Przecież chciałaś jesieni1.
Tegoroczne jesieniarstwo rozpoczęło się surowo. Za oknem siąpi deszcz, choć to jeszcze nie ulewa, żeby można było powiedzieć - o, jak przyjemnie stuka w parapety. Ta odmiana deszczu jest bezdźwięczna, lecz nadal mokra, jak to deszcz. Jest też wietrznie, a zamiast odcieni złota dostaliśmy paletę szarości.
No cóż - surowe, ale to nadal jesieniarstwo. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Zawijam się więc w mój kocyk, do ręki biorę książkę2, a dłonie ogrzewam herbatą34. Jeszcze będzie czas złotej jesieni.
Ale ta, którą mamy obecnie też jest dobra. Miłego jesienienia się! 🍁
Dzięki, że jesteś i czytasz! Co teraz? Przeczytaj inne wpisy na moim blogu. Napisz do mnie maila. Zostaw wiadomość w księdze gości. Zaobserwuj stronę za pomocą RSS. Eksploruj inne blogi. Do zobaczenia znów -- Ania 🌱
Ostatnia edycja strony: 18 godzin, 39 minut temu.
Tak się złożyło, że po powrocie odprawiliśmy nawet czary mające na celu przywołanie złotych liści i jesiennych promieni słońca. Rytualnie zeszliśmy do podziemi pewnego lokalu i wypiliśmy korzenno-pikantno-dyniowe napoje. Napoje kawowe oczywiście, których oficjalnej nazwy nie będę tu przytaczać. Przecież i tak każdy je zna. Zrobiliśmy to - rytuał przywołania złotej jesieni. I co? Wygląda na to, że jeszcze nie zadziałał...↩
Aktualnie jest to książka Macieja Czarneckiego "Dla dobra dziecka. Szwedzki socjal i polscy rodzice".↩
Ten obrazek to może dla niektórych jeden z najbardziej wyświechtanych i kiczowatych jesiennych wyobrażeń. Ale ja go kocham całym sercem i uwielbiam sobie o nim myśleć. To taki jesienny rytuał - podobnie jak spacery po alejkach szeleszczących liści. To moja definicja przytulności.↩
Chociaż swoją drogą... Gorąca herbata i książka to nie jest taki prosty duet i trzeba wprawy, żeby jakoś łapać się jednego i drugiego.↩